W wierze znajduje cel swojego życia. Wiem dokąd dążę, co chcę osiągnąć. Wiara jest dla mnie natchnieniem i nadzieją. Bóg kocha mnie taką jaką jestem, chce abym była dobrym człowiekiem. Każdy z nas po śmierci będzie sądzony. Musimy żyć zgodnie z przykazaniami Bożymi a drzwi do nieba będą stały dla nas otworem.
Pierwsze przykazanie Boże broni człowieka przed oddawaniem czci wielu bogom oraz przed ubóstwianiem tego wszystkiego, co nie jest Bogiem, jak: stworzenia, władzy, pieniędzy czy nawet szatana. Aktualność pierwszego przykazania Bożego bierze się stąd, że w historii pojawiają się ludzie, którzy nie uznają Boga, zaprzeczają Jego
Wiara jest pewnością tego czego nie widzimy, przekonaniem o tym, czego nie widzimy” (Hebr. 11:1). Jeśli nie masz pewności tego, że coś masz, czego nie widzisz, to nie trwasz w wierze. Jeśli sądzisz, że otrzymasz coś w przyszłości, to nie masz pewności tego, co masz już teraz w niewidzialnej rzeczywistości. Nie ma niczego złego
Zmiana poglądów to nie jest nic złego, ja też zmieniałem poglądy, śmieli się ze mnie, że jestem stabilny jak nitrogliceryna w betoniarce, bo nie rozumieli, że jestem stabilny w swojej niestabilności, że dazac do prawdy przyjmuje różne poglądy, wystawiam je na próbę i modyfikuje, dzięki temu prawda sama się wytrąca
Witam. Chciałbym dowiedzieć się czym dla was jest Jezus i wiara - jak to pojmujecie. Wg mnie Jezus był postacią rzeczywistą, był kimś w rodzaju uzdrowiciela. Jednak z niebem miał mało wsólnego. Chrześcijanie w latach Chrystusa byli biedni (większość) i napiętnowani przez co jeszcze bardziej potrzebowali modlitwy.
W podręczniku na str.61 czytamy: Wiara -jedna z trzech cnót chrześcijańskich, która odnosi się do postawy człowieka wobec Boga. Człowiek wierzy w Boga, to znaczy wierzy, że Bóg jest i działa w świecie, oraz wierzy Bogu, to znaczy wierzy w to, co Bóg objawił. Wiara jest jednym z warunków zbawienia. Każdy z nas łaskę wiary (dar
. Czym jest dla mnie wiara? Autor Wiadomość Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52Posty: 1364 Cytuj:"Większość nie potrzebuje".........14% ludności świata nie przyznaje się do żadnej wiary....zależy ile dla kogo stanowi "większość" Gdy wszyscy dookoła ciebie palą, często sama zaczynasz palić by nie czuć się wyalienowana. Czy to znaczy, że palenie dobrze Ci robi? Pn lut 14, 2005 17:55 Anonim (konto usunięte) Gdy spora część osób zaczyna się odsuwać od wiary i "ateizować" - czy to powód do odsunięcia się od Wiary - czy też tylko powód do tego, by zastanowić się nad przyczynami takiego stanu rzeczy Pn lut 14, 2005 23:29 Anonim (konto usunięte) Dla mnie Wiara jest Drogą do postępowania w życiu. Drogą do doskonalenia siebie. Do poprawiania świata - tak, by był lepszy - zaczynając od siebie. Do zrozumienia własnych wad, zalet i słabostek. I naprawdę - niewiele obchodzi mnie to, co sądzą o mnie inni, przeciwni moim poglądom. Niezależnie od tego ile jest takich osób w moim otoczeniu. Boli mnie natomiast, gdy widzę rozwydrzoną młodzież - szczególnie tą odciągniętą od Wiary. Modzież, która zatraciła Drogę - i jednocześnie właściwy sens życia. Pn lut 14, 2005 23:38 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 "Wyalienowana" - Pugu miły, Twoje pokolenie chce być na topie, być trendy.... nie da się wtłoczyć w"nonsensy"... religia, wiara... takie to nie na czasie....skąd więc tylko 14%? Wiara w Boga to jednocześnie wiara w człowieka, tego słabego, ułomnego, upadajacego, ale tego który jest obiektem miłości Boga. Dlatego jako osoba wierząca, mająca pełną świadomość, że moje ciało fizyczne jest zbudowane z tych samych pierwiastków co otaczający mnie świat i wszystkie organizmy żywe, nigdy nie powiem jak co niektórzy, że jestem tylko zwierzęciem na szczycie piramidy.... Wt lut 15, 2005 9:55 PugCondoin Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52Posty: 1364 Cytuj:"Wyalienowana" - Pugu miły, Twoje pokolenie chce być na topie, być trendy.... nie da się wtłoczyć w"nonsensy"... religia, wiara... takie to nie na czasie....skąd więc tylko 14%?Chciałbym, żeby to była prawda ... niestety tak nie jest. "Trendy" to są niedojrzałe dzieci, a o nich nie mówimy. A ludzie którzy mają już coś co można nazwać skrystalizowanym swiatopoglądem, nadal w większości toną w iluzjach bez których boją się w Boga to jednocześnie wiara w człowieka, tego słabego, ułomnego, upadajacego, ale tego który jest obiektem miłości słabości jest wyjątkowo rozwinięty w Polsce, ale nie sądzę by powodem byłą religia, a raczej sposób myślenia Polaków. Z zazdrością patrzę na kultury które promują wśród młodych ludzi samodzielność, przedsiębiorczość, zdolność do radzenia sobie w życiu. Nie bierność, malkontenctwo, spryciarstwo i ogólne szambo. Cytuj:Dlatego jako osoba wierząca, mająca pełną świadomość, że moje ciało fizyczne jest zbudowane z tych samych pierwiastków co otaczający mnie świat i wszystkie organizmy żywe, nigdy nie powiem jak co niektórzy, że jestem tylko zwierzęciem na szczycie piramidy.... Ale jesteś ... cokolwiek powiesz, lub sobie wmówisz nie zmieni faktu iż jesteś zwierzęciem. Nie wiem co prawda za co pogardzasz tak bardzo naszymi mniej rozwiniętymi braćmi ( moim zdaniem nie ma się powodu wstydzić powinowactwa) ale ewolucja jest niezaprzeczalnym faktem. To że czujesz empatię czy kochasz nie wyrównia cię spośród innych stworzeń. To co cię wyróżnia to zdolność szybkiego myślenia, kojarzenia faktów, umiejętność wykorzystania wiedzy w praktyce i sprawne ciało. Wt lut 15, 2005 19:12 Alus Dołączył(a): Śr cze 02, 2004 17:39Posty: 41854 Nie mam na myśli słabości w sensie nieumiejętności radzenia sobie w życiu, nieporadności. Wbrew powszechnemu utyskiwaniu i szerzeniu obrazu czarnych scenariuszy (nie wszyscy) uważam, że Polacy to naród bardzo zdolny, zaradny, umiejący sobie świetnie radzić w życiu, w każdej sytuacji. Chodzi mi o słabość w trwaniu i dążeniu ku dobru, a to dotyczy wszystkich ludzi na ziemi; wierzacych-niewierzących. Wychowałam się na wsi, zwierzęta znam i kocham. Jak mawiał św. Franciszek, są to nasi "mniejsi bracia"- mniejsi.... sam wyjaśniłeś różnice, dla której określamy je mniejszymi - ot co. Zamiast dalszych argumentów (które i tak odrzucisz) - wiersz: "Szukasz prawdy ale nie tajemnic liścia bez drzewa wiedzy a nie zdziwienia boisz się oprzeć na tym czego nie można dotknąć zaczynasz od sukcesu wielki i zbędny nie milczysz ale pyskujesz o Bogu chcesz być kochany ale sam nie umiesz kochać myślisz że sobie zawdzięczasz wyrzuty sumienia nie wiesz że dowodem na istnienie jest to że tego dowodu nie ma inteligentny i taki niemądry".... Śr lut 16, 2005 10:21 PugCondoin Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52Posty: 1364 Cytuj:Nie mam na myśli słabości w sensie nieumiejętności radzenia sobie w życiu, nieporadności. Wbrew powszechnemu utyskiwaniu i szerzeniu obrazu czarnych scenariuszy (nie wszyscy) uważam, że Polacy to naród bardzo zdolny, zaradny, umiejący sobie świetnie radzić w życiu, w każdej zdolny i zaradny, ale mało pracowity. Kraj specjalistów od poszukiwania "łatwych dróg" z nielicznymi wyjątkami potwierdzającymi regułę. Na szczęście to się zaczyna powoli zmieniać, ale zniszczenia jakie w Polskiej psychice dokonało 50 lat socjalizmu i zniewolenia jeszcze długo będa nas bolały ...Cytuj:Chodzi mi o słabość w trwaniu i dążeniu ku dobru, a to dotyczy wszystkich ludzi na ziemi; nie wiem, dla mnie "dobro" to czysto subiektywne pojecie. Zupełnie nie zgadzam się z jego katolicką moim zdaniem na dobry początek nie trzeba biegać dookoła i wszystkim pomagać, wystarczy nie przeszkadzać ... Twierdzę i będę twierdził, że źle pojmowana pomoc jest gorsza niż jej brak. Bardzo łatwo pozbawić człowieka poczucia własnej wartości i uzależnić od żebrania i żerowania na litości innych. Cytuj:"Szukasz prawdy ale nie tajemnic liścia bez drzewa wiedzy a nie zdziwienia boisz się oprzeć na tym czego nie można dotknąć zaczynasz od sukcesu wielki i zbędny nie milczysz ale pyskujesz o Bogu chcesz być kochany ale sam nie umiesz kochać myślisz że sobie zawdzięczasz wyrzuty sumienia nie wiesz że dowodem na istnienie jest to że tego dowodu nie ma inteligentny i taki niemądry".... To bardzo tanie sztuczki Alusie ... Iluzje są bardzo pociągające. Oderwać się od rzeczywistości, utonąć w złudzeniu, ale to niczym nie różni się od ucieczki w narkotyki czy alkohol ... Śr lut 16, 2005 19:45 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
Wyznanie studenta z Zairu W mojej wiosce, zagubionej w głębi lasu, gdzie kapłan rzadko się zjawia, chrześcijanie organizują się pod kierunkiem katechisty. Modlą się razem i pilnują chrześcijańskiego wychowania dzieci i młodzieży... Otrzymałem wychowanie chrześcijańskie w rodzinie i w szkole. Jakie to szczęście, gdy się ma dobre środowisko... Dla mnie żyć wiarą to wypełniać obowiązki chrześcijańskie i tak zdążać do Boga, naszego celu. Dla mnie żyć wiarą to troszczyć się o bliźnich niosąc im pomoc moralną i materialną. Dla mnie żyć wiarą to być dumnym z tego, że się jest chrześcijaninem. Dla mnie żyć wiarą to głosić innym dobrą nowinę. Dla mnie żyć wiarą to uważać, by ludzie patrząc na mnie mogli sobie wyrobić pojęcie o tym, co to znaczy być chrześcijaninem. Dla mnie żyć wiarą to nade wszystko zapominać o sobie, to znaczy kochać. Dla mnie żyć wiarą to włączyć się w każde środowisko i przystosować się do niego. Żyję swą wiarą według modlitwy OJCZE NASZ, która wymaga miłości Boga i bliźniego. Gilbert Pululu (tłum. z "Journal de la Grotte Lourdes
Wiara powinna opierać się na Biblii, nie wymuszonym pójściu do kościoła. Większość chrześcijan, z którymi miałam okazję rozmawiać, wykazuje się jedynie znikomą wiedzą na temat własnej religii. Często to ci, którzy odeszli od tej religii wiedzą na jej temat więcej. Wiara powinna opierać się na dojrzałości, a nie wieku. Niedorzeczne jest dla mnie, by noworodek był wpisywany w statystyki KK. Absurdalne jest to, że 8latek czy 16latek ma przyjmować sakrament, bo ukończył tyle i tyle artykuł aby odblokować treśćWiara powinna opierać się na Biblii, nie wymuszonym pójściu do kościoła. Większość chrześcijan, z którymi miałam okazję rozmawiać, wykazuje się jedynie znikomą wiedzą na temat własnej religii. Często to ci, którzy odeszli od tej religii wiedzą na jej temat więcej. Wiara powinna opierać się na dojrzałości, a nie wieku. Niedorzeczne jest dla mnie, by noworodek był wpisywany w statystyki KK. Absurdalne jest to, że 8latek czy 16latek ma przyjmować sakrament, bo ukończył tyle i tyle lat. Te dzieci zazwyczaj nic nie wiedzą na ten temat, a na dodatek dostają drogie prezenty. 8latek z 2 tysiącami w rączce, zabawne, nie?Z pewnością pomaga. Łatwiej żyć z przekonaniem, że po śmierci coś jeszcze istnieje, że może zobaczy się zmarłych bliskich, że ktoś w trudnych chwilach czuwa. Znacznie łatwiej, niż ateiście. Wiara jest dla mnie jednoznaczna z autosugestią.
Co moje, jest moje. I nie zmienia tego oferta podyskutowania na ten temat. Stolica Apostolska wydała deklarację, w której przypomina Kościołowi w Niemczech, że trwająca w tej wspólnocie „Droga Synodalna” „nie ma mocy zobowiązującej biskupów i wiernych do przyjęcia nowych sposobów rządzenia oraz nowych podejść do doktryny i moralności”. Podkreślmy, żeby jasno wybrzmiało: nie ma prawa wprowadzać zmian w zakresie sposobu sprawowania władzy, zmieniania prawd wiary oraz wprowadzania zmian w zakresie tego, co nazywamy chrześcijańską moralnością. Oczywistym jest dlaczego. Bo prawdy wiary wypływają z objawienia. I jeśli jest się chrześcijaninem - uczniem, nie można poprawiać Chrystusa. I Ducha Świętego, który nie tylko działa dziś, ale i działał od wieków w Kościele. Podobnie jest w ogromnej mierze także z zasadami moralnymi. W ogromnej mierze, bo w objawieniu mamy tylko pewne zasady ogólne, bez wchodzenia w szczegóły. Tyle że akurat najmocniej chyba kontestowana przez „Drogę Synodalną” (i nie tylko) kwestia nierozerwalności małżeństwa została przez Jezusa bardzo dokładnie wyjaśniona (np. Mk 10). Podobnie zresztą jak u Pawła kwestia praktyk homoseksualnych. A kwestia sprawowania władzy Kościele... Cóż, ta w dużej mierze też wynika z tego, co przekazał Jezus i jak zdecydowali o tym, z asystencją Ducha Świętego, pierwsi chrześcijanie. I komu jak komu, ale ludziom z wykształceniem teologicznym nie trzeba tego przypominać. Dlatego mocno mnie dziwi oburzenie kierownictwa „Drogi Synodalnej” na ten watykański dokument. Gdyby jej członkowie kierowali się tymi zasadami - przypomnianymi im zresztą przez Papieża ze dwa lata temu - nie byłoby potrzeby powstania tego dokumentu. Kierownictwo „Drogi Synodalnej” zapewniając, że niczego nie chce Kościołowi Powszechnemu narzucać, ale ma obowiązek wskazać, co zdaniem członków tego ciała powinno w Kościele ulec zmianie, wyraża gotowość do rozmów z Watykanem. I oburza się, że dotąd Stolica Apostolska takimi rozmowami nie była zainteresowana. Sęk w tym, że... jak to grzecznie i bez rozwlekania tematu ująć... do tej pory Droga Synodalna w ogóle się głosami z Watykanu i innych Kościołów nie przejmowała. Świadczą o tym kolejne przyjmowane przez to gremium dokumenty. Dlatego, przyznaję, dzisiejsza odpowiedź kierownictwa „Drogi Synodanej” budzi we mnie śmiech. Trochę przypomina mi to taktykę Rosji wobec Ukrainy: co moje to moje, a o twoim możemy podyskutować. (Czyli że nie ma mowy o powrocie do granic sprzed 2014 roku, nawet z początku 2021, ale przecież chcemy kompromisu). Czy przedstawiciele Drogi Synodalnej w ogóle zakładają, że mogliby się wycofać z wszystkich niezgodnych z nauczaniem Kościoła pomysłów? Bo mocno mi się wydaje, że liczą na to, że cześć z nich jednak przejdzie. I przejdą do historii jako ci światli luminarze, którzy wydobyli Kościół z epoki potrydenckiej a pchnęli go na tory nowoczesności. Tyle że po co Kościół, który zmieniałby nauczanie swojego Mistrza? Jak mówić o wierności Jego słowom, skoro można je interpretować tak, że przestają znaczyć co znaczyły zarówno w Jego czasach jak i przez dwa tysiące lat trwania chrześcijaństwa? Zarozumiale zabrzmi co napiszę, ale, co mi tam, wiem skąd się taka postawa bierze. Z zapominania, że nie jest się właścicielem, a sługą.... Obrazek będący unaocznieniem tego problemu widziałem z dekadę temu na jednym z Katkolikentagów: podczas Mszy – prawda że plenerowej, ale było sucho – nikt nie klękał na przeistoczenie. Tak, Kościół w Niemczech musi się nauczyć zginać przed Panem kolana. Bez tego...
Wiara dla mnie jako autora tego bloga jest odkrywaniem sensu Życia. Daje mi radość, szczęście. Otwiera moje serce i duszę na cierpienia innych. Niektórzy ludzie przyjmują wiarę z radością, a niektórzy w cale jej nie chcą, a niektórym jest z Nią ciężko się zmierzyć, ale próbują. Bóg pomaga jeśli tylko chcecie. Mi pomógł, zabrał to co mnie męczyło (nałogi). Ja dziękuję Panu każdego dnia za to, że jest zemną i pomaga. Dla mnie Miłość jest wielkim darem od Boga Wiara nas czyni lepszymi. Piosenka mówiąca o Bogu, o zawierzeniu życia Bogu.
czym jest dla mnie wiara